podobno tylko w chaosie powstają rzeczy warte uwagi :-))) My też wyznajemy tę zasadę.Ciężko w idealnym porządku wymyślać nowe .Ciężko pracować w tzw. amoku,gdy trzeba wszystko odkładać na "swoje" miejsce .
I Maciek i ja mamy swoje oddzielne miejsca do pracy w samotności .Tzn. Maciek pracuje w samotności i często w hałasie ,moja samotność jest ,póki co , umowna ;-) Właściwie jakby spojrzeć "dogłębnie" to Maćka też - latem towarzyszą mu jaskółki ,które uwiły sobie gniazdka, "skrzeczą" kopciuszki i śpiewają rudziki .Za oknem sąsiedzkie stado owiec i kobyłka ( zwana przez nas jednorożcem ) .Co jakiś czas wpadają koty i chłopaki ukradkiem wynoszą narzędzia ;-) Tak to bywa ,gdy praca przeplata się z życiem domowym i odwrotnie :-)))
Tak kleją "się" lustrzane ramy
w lewym dolnym rogu rudy "nadzór" ;-)
dębowa maszyna wykonana przez Maćka ,a w jej tle mnóstwo starych desek ,krzywych gałęzi itp. ,bo nigdy nie wiadomo co do czego może pasować idealnie ;-)
i trochę warsztatowych "detali"
zadatki na koty, ptaki i pojemniki
a jak pomysłów brak ,Maciek pociera czarodziejską lampę ;-)
Taki warsztat - pracownia troszkę przypomina tajemniczy skarbiec. Tyle tam zakamarków i "zaczarowanych" przedmiotów. Bo to przecież muszą być czary, gdy z kawałka drewna powstaje COŚ prawdziwie pięknego.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Asia
"Chaos zawsze pokonuje porządek, gdyż jest lepiej zorganizowany"
OdpowiedzUsuńPracownia urzekła mnie swoim klimatem. Oby dalej powstawały w niej takie cudne rzeczy.
Pozdrawiam - Basia :-)))))
Jak tam musi pachnieć... :)
OdpowiedzUsuńtrochę to czary- mary są Asiu ;-)
OdpowiedzUsuńBasiu ,dzięki za rewelacyjny cytat :-))))))
Joanno, pachnie ,pachnie .Zapach "przychodzi" wraz z deskami (i z Maćkiem też ;-) ) do domu :-))
Fascynująca! Jestem zauroczona. Kojarzy mi się z pracownią chochołowskiego rzeźbiarza, w której regularnie kupowałam maleńkie owieczki. Tylko tam było dosyć ciemno.
OdpowiedzUsuńCieplutkie pozdrowienia!
jak na pracownię, to zadziwiający porządek! u nas entropia też wciąż robi swoje i tylko gdy przychodzą warsztatowicze, próbuję ją okiełznać - niestety na krótko. Pozdrowienia z upalnych Zawad!
OdpowiedzUsuńM. oj, w tej chochołowskiej pracowni to musiał być dopiero klimat.i my pozdrawiamy tym razem wśród kwitnących goździków :-))
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu z Zawad :-))) ten zadziwiający porządek ,jak to z porządkiem bywa , okazał się być baaardzo ulotny ;-)) Po kilku dniach pracy pracownia prezentuje się hm..... trochę inaczej. Na pewno wiesz co mam na myśli ;-)))
pozdrawiamy z równie upalnej Innej Bajki :-))
Ej! Ja też tak chcę! I jeszcze żeby wszystko było opasane pastuchem elektrycznym - żeby mi tam nie wchodzili i nie podbierali :DDDDDDDDDDDDD Teraz muszę walczyć np. o ołówki i nożyczki :DDDDDDD Te ostatnie, dziwnym trafem, same wędrują sobie po całym domu - samobieżne takie :DDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńKasiu skąd ja to znam :-?? ja też zawsze wszystkiego szukam a to ołówka,a to gumki ,a to kredki . Ostatnio znalazłam obcięte "na zapałkę" pędzelki retuszerskie i dołączone do nich naiwne pytanie "bardzo ci pomogłem mamo?"
OdpowiedzUsuńJejku, czuję się jak u siebie w szopie! tylko u mnie wiórów więcej, ale bałaganik ciut nie ten sam :DDDDDD Kąty mam poobstawiane tysiącem desek deseczek, bo każda jeszcze się przyda :DDDDDD
OdpowiedzUsuńtylko płaczę, bo macie taką piękną starą krajzegę vel pilarkę z derzwianym blatem :DDDD, a ja mam świeżo zakupioną nowoczesność! Ale stół stolarski mam równie stary :DDDDD
Strasznie się cieszę, że do Was trafiłam! Pooglądam jeszcze trochę, bo muszę koniecznie wstecz wszystko zobaczyć :DDDDD