psiakom
i ludziom też.
Ale oczywiście SWOJE wymaga czasu ,wysiłku i pracy. Bez tego nie byłoby tej radości z każdego "odchaszczowanego" kawałka, z każdej odsłoniętej( i dzięki temu zamieszkałej )przez ptaki dziupli. Satysfakcji z nowo posadzonej rośliny i przestrzeni do biegania . Cieszy to bardzo ,dodaje sił i pozwala coraz bardziej się tu rozmościć....
I droga zaczyna coraz bardziej nadawać się do użytku codziennego ,Użytku,któremu powoli,powoli nie straszne wichry i burze ( no tu może nieco przesadziłam ,to będzie kolejny etap .Póki co po ulewnym deszczu pod dom podjechać się już da :-))) ) Wzbogaciło nam się za to słownictwo o słowa niezbędne -takie jak foska i peszle- bez nich w górach ani rusz!
Sprzątanie sprzyja niespodziankom - okazało się ,że przestrzeń ,którą wszyscy do tej pory brali za suszarnię jest w rzeczywistości ..... piecem chlebowym :-))))))) Na razie uczymy się i testujemy,ale mnie po nocach już śnią się chleby ,Marysine rogale ( które pieczone w takim piecu dopiero będą miały smak! ) i podpłomyki :-)
Pora wstawania nam się zmieniła na swoją beskidzką chyba ;-). Słońce nie pozwala leżeć długo w łóżko i o godzinie 5.00 (!) jesteśmy ,przynajmniej Maciej i chłopaki na nogach.
By dalej powoli,powoli oswajać coraz mniej już Nowe.....
Niech się Wam szczęśliwie żyje!
OdpowiedzUsuńoslun - dziekujemy z wzajemnością :-)
OdpowiedzUsuńNiech jeszcze na dobre nadejdzie wiosna!!! Będzie pięknie! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńoj, kasiorkaaa wszystkim tego życzymy :-)))
Usuńczekam niecierpliwie na kolejne wpisy!:)
OdpowiedzUsuńbędą ,będą :-)
UsuńP.i.ę.k.n.i.e ! Choć zdaje sobie sprawę , że z czasem będzie jeszcze piękniej , jak Wam rozkwitnie i w domu i w zagrodzie.
OdpowiedzUsuńE.W- na to rozkwitnięcie już w kolejce czekają tarniny, głogi, dzikie róże, trześnie ,jabłonki i cała górka poziomek i pewnie jakaś niespodzianka jeszcze - wszystko dzikie i przez tę dzikość nieprzewidywalne bardzo :-))))
OdpowiedzUsuńślicznie tutaj u Ciebie ! Śliczne psiaki masz !
OdpowiedzUsuńPowoli, powoli, ale jakże pięknie się robi. To miejsce chyba było Wasze już zanim przyjechaliście. Tak mi się ono jawi. I ten piec chlebowy Jolu, musiał być przecież. Zawsze chciałaś mieć taki prawdziwy. Serce domu. Trochę z opóźnieniem czytam, bo się u nas dzieje dużo. Pozdrawiam serdecznie i wiosennie
OdpowiedzUsuńWiem czym jest kociokwik o przeprowadzce, wiem że wydeptujecie dopiero nowe ścieżki,ale gdyby udało Ci się zrobić ujęcia z tych samych miejsc TERAZ, było by bajecznie!
OdpowiedzUsuńSiemka, jestem Faustyna, muszę potwierdzać, iż nader ciekawie prowadzisz twojego bloga, niezwykle życzliwie na niego wejdę jeszcze nie raz, pozdrawiam Ciebie, całusy !
OdpowiedzUsuń