wtorek, 7 sierpnia 2012

Jak Władysław z Urlikiem się dziobali ,czyli kurza lekcja historii

Po tym jak Izabella wybrała się na ten szczęśliwszy ze światów smutno zrobiło się na naszym podwórku. Owszem są trzy psy, trzy koty mnóstwo ptaków latających ,ale bez kur jakoś pusto. Wszystkim . Przydarzyła się naszym chłopakom choroba- nic wielkiego ,ale gorączka była. I w tej gorączce nasz Starszy wieczorem mówi :"Tato, tak chciałbym mieć znów kurki. Teraz  nie ma nikogo do głaskania" .Tu Lolek zrobił dość jednoznaczną minę ,Tolek aż się wzdrygnął ,że o reszcie nie wspomnę .
Maciek nic nikomu nie mówiąc ,wstał baaardzo wcześnie rano i pojechał na... targ. Po coś do głaskania ma się rozumieć. Mina chłopaków,gdy wstali tacy chorzy i zaspani była warta porannego wstawania i tajemnicy!!!! Maciek przywiózł - 7 kur - jedną czarną ,dwie - złoto-czarne, dwie jarzębatki i dwie "sraczki" . Od razu wszystkie dostały imiona -była  Barbara, Dżesika, Lidia,itp. itd.







Zauważyliśmy ,że kurki połączyły się w przyjacielskie pary - jarzębatki oddzielnie , "cyganki" oddzielnie ,"sraczki" też .Tylko czarna została sama . Młodszy od razu stwierdził "Czarnej smutno musimy przywieźć jej przyjaciółkę".
Faktycznie jakaś smutna się zrobiła. Nikt nie lubi być sam, gdy wokół same pary. W sobotę  tym razem wszyscy   wstaliśmy już nie tak wcześnie rano ,szybkie śniadanie i kierunek - targ. ALe czarnych kurek nie było. Nagle Maciek zauważył coś nietypowego a wokół tego nietypowego dość sporą kolejkę . W tłumie usłyszeliśmy tylko : zielononóżki,zielononózki.... Podeszliśmy bliżej .Faktycznie młode zielononóżki .Każdy z tłumu brał po kilka ,kilkanaście. Gdy przyszła nasza kolej - zostały tylko 4 kurki i kogutki. Widocznie pisane nam były te cztery i kogutek :-) Nasz Starszy Rycerz od jakiegoś czasu siedzi po uszy w historii ,więc oczywiste się wydawało gdy usłyszeliśmy " Czy kogutek może nazywać się Władysław JAgiełło?"
Władysław Jagiełło




 Kogutek nie miał nic przeciwko temu. CZtery kurki też . Za to reszta kurzego towarzystwa miała .Gdy tylko wypuściliśmy zielononóżki do woliery zaczęły się kłótnie i dziobania. Najbardziej w tym dziobaniu zaciekła okazała się Czarna. Naturalnie,więc przemianowana została przez chłopaków na ... Urlika. A chłopakom w głowie zaświtał pomysł ,że to pewnie przygotowania do bitwy pod Grunwaldem . I że jak Władysław trochę podrośnie i zmężnieje to on już tym Krzyżakom ( reszta kur została szybko pozbawiona swych "kobiecych" imion na rzecz krzyżackich i "plemienno-pruskich" ) da do wiwatu.(Dziwnie się stało ,ale nasz czarny  Urlik rzeczywiście zginął krótko po 15 lipca -najpierw okulał ,a potem dokończył żywota w paszczy drapieżcy :-( ).

Podczas drzemki następuje pokój
A wracając do Władysława ,Starszy zaczął wczytywać się w "Poczcie królów Polski" .Przyleciał zaraz  wypiekami na twarzy i zawołał "Mamo, nasz Władysław Jagiełło jest prawdziwy! Najprawdziwszy.!Bo też  ma cztery żony - Jadwigę , Annę,Elżbietę i Sonkę .Wszystko się zgadza.Tylko ,która jest która ? Może Jadwigą będzie ta,która pierwsza umrze? "


Władysław i jego żony

Władysław i Sonka prawie monidło
Wiedzieliśmy ,że ten kto wymyślił ,że kury są głupie nie znał żadnej z nich .Kury nie tylko można oswoić ,polubić i malować .Kury mogą też uczyć historii. Nasze chłopaki w tematy historyczne wsiąkli bez reszty. Już planują na drugi rok,że  Władysław i Sonka będą mieli potomstwo. Władysława Warneńczyka i KAziemierza Jagiellończyka. A potem będą nastepni - Jan Olbracht,Aleksander Jagiellończyk, Zygmunt Stary ....... aż do Stanisława Augusta Poniatowskiego. Historii razem z kurami uczymy się i my :-)

15 komentarzy:

  1. Świetna lekcja historii - tylko jak sobie to zorganizować w mieście?

    OdpowiedzUsuń
  2. oslun - i w mieście z ptasią lekcją historii nie powinno być problemów .A kawki ,gawrony ,sroki :-) ? one to dopiero toczą wojny , wysyłają szpiegów, prowadzą pertraktacje ;-)
    pozdrawiam j.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale się o tej Twoje Innej bajce cudownie czytało w Zielonym czółnie... Dziękuję, uwielbiam takie przygody z zaczytania.
    Taki miałam dzięki Wam cudowny dziś poranek, że hohoho

    p.s. a kurki, to moje marzenie takie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Maryś ,to ja dziękuję za ten komentarz i cieszę się bardzo ,że mogliśmy się przyczynić do Twojego cudownego ranka . O Zielonym Czółnie obiecuję napisać więcej w następnym poście :-)
    Jesli zaś chodzi o kurki trzymam kciuki,żeby marzenie się spełniło - sama się sobie dziwię jak mogliśmy bez nich żyć ;-)

    pozdrawiam popołudniowo j.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wakacyjnie sie z kurami chowałam, a tęsknię za tym jakby to była moja zyciowa konieczność ;)
      to czekam na opowieści o Zielonym CZ ;)

      Usuń
    2. a może to jest życiowa konieczność ;-) ? A post o Zielonym Czólnie,choć krótki akurat w tym czasie "się pisał"

      Usuń
  5. Lubię patrzeć na kury, ale w mieście to niewykonalne. Siostra hoduje "cwergi" takie małe kurki, bardzo odporne i żywotne. A lekcja historii przednia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnemosyne -faktycznie miasto kurom jakoś nie służy ;-) Ta lekcja historii to mój podziw nad kreatywnością i brakiem schematów w dziecięcych głowach. I kolejne świadectwo na to ,że dzieci najlepiej uczą się przez zabawę :-)

    pozdrawiam słonecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany :DDDD Ale się ubawiłam!!!:DDD
    Przyznam się pokornie, że w całej mej miłości do wszelkiego stworzenia, kury jakoś tak nigdy nie budziły mojej sympatii...
    Ale teraz to ja w nich widzę potencjał, inteligencję i ...kawał Polskiej historii:))).
    Teraz rozumiem moją Babcię , której wszyscy odradzają -" daj sobie spokój z kurami..." a Babcia i tak swoje...Zawsze kilka kurek musi być!

    Poza tym dowód na to jak wspaniale można uczyć dzieci historii!

    OdpowiedzUsuń
  8. Julita ,ze mną było dokładnie to samo .Ulegałam stereotypom i jakoś hmmm... lekceważyłam.Moje koleżanki,które miały kury mówiły ,ze to najlepszy "antydepresant" i nie wyobrażają sobie życia bez. teraz wiem ,że to ŚWIĘTE SŁOWA i zgadzam się z TWoją Babcią " kilka kurek MUSI być "
    A co do nauki. Oprócz historii zaczyna nam się powoli lekcja ... biologii ;-)

    pozdrawiam słonecznie WAs i BAbcię oczywiście :-)
    j.

    OdpowiedzUsuń
  9. :)) Może i ja kiedyś będę miała kilka kurek....
    Pozdrawiam serdecznie i SŁONECZNIE Was, Chłopaków oraz Bohaterów Historycznych:))!julita

    OdpowiedzUsuń
  10. hehe, bardzo mnie rozbawiło porównanie kur do wojsk walczących pod Grunwaldem, muszę koniecznie powiedzieć o tym mojemu bratu, który jest dyrektorem Muzeum Bitwy pod Grunwaldem i bitwę tę co roku organizuje. Na pewno mu się historia o kurach spodoba!
    Kurki też chciałabym mieć i właśnie zielononóżki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz Starszy aż oczy OOOgromne zrobił na słowa Brat- Dyrektor Muzeum Bitwy POD GRUNWALDEM . Marzy mu się wyjazd na inscenizację bitwy,ale my w takim tłumnie ,mówiąc delikatnie,dość średnio się czujemy ;-)
      A zielononóżki polecam - inteligente i na dodatek z charakterem ;-)

      Usuń
  11. Potwierdzam, że bez kur, świat jest niepełny :)
    Lekcja historii super!

    OdpowiedzUsuń