Dom się rozgrzewał, a ja oddawałem się urokom zimy.
W tym roku taka ulotna, chociaż najmniej to do niej pasuje. Jest ciepło, kapie, zamarza, rozmarza, a prawdziwy śnieg to rzadkość.
Do połowy listopada przyroda przygotowywała się na prawdziwą zimę, chłód wyraźnie dawał się we znaki. Wtedy właśnie usłyszeliśmy poranne ryki i wieczorne odgłosy walk jeleni. Kolejne rykowisko w tym roku, pierwsze wyjątkowo wcześnie, drugie niespotykane, wyjątkowo późno. Pojawiła się jesienna susza, tylko dni coraz krótsze przybliżały nas do zimy. Na początku stycznia pojawiły się pierwsze żurawie, a znajomi z bajkowego Lueneburga obwieścili, że więcej ptaków leci w naszym kierunku.
Może to nie żuraw ,ale za to cały rok z nami ;-) |
Tak jak cały las. Oj, dziwny ten rok - przyroda, a my za nią zaczynamy go pod koniec marca. Był śnieg wiosną, zimne deszczowe lato, zwiastuny surowej zimy, sucha ciepła jesień, a teraz zimo-wiosna. Przyroda podpowiada nam nową bajkę: O królewnie kapryśnej, dla której wszystko jest możliwe, a odmienność to konieczność. Póki co, obserwuję dalej jej kaprysy, bo do prawdziwej wiosny jeszcze kawałek.
I mam nadzieję, że będzie to naprawdę wiosna.
Bardzo podoba mi się zaśnieżone zdjęcie na samym końcu opowieści - jednak trochę prawdziwej zimy jeszcze zostało :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, a zima chyba też obserwuje naszego bloga, bo się wzięła do roboty. Pomroziła, posypała, w lesie zarządziła ciszę, i chyba przegoniła kapryśną ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam maciek
A u nas wciąż zimowo, kiedy jestem w mieście to wszystko płynie i pada śnieg z deszczem, kiedy tylko wjeżdżamy w rejony wiejskie, gdzie jest coraz mniej samochodów ten śnieg co pada już się nie topi i jest go więcej i więcej. Bardzo podobają mi się te zdjęcia trzech faktur.
OdpowiedzUsuńw zdjęciach pomagał nasz podwórkowy dąb, to z niego kapało i pod nim TAK zamarzło, a i jeszcze przydąbek, to pierwsze ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia maciek