poniedziałek, 9 maja 2011

trzy kroki w tyle .....

..... w kilku sprawach jesteśmy ,bo czas wraz z wybuchem zieleni  "pędzi ,przyspiesza i gna coraz prędzej " :-))) Ciągle coś do zrobienia- a to w ogrodzie ,a to w pracowni ,a to w domu wreszcie .
Szykowałam się do posta o wiosennych rytuałach kilka dobrych dni ,a że pogoda jest zwariowana zdjęcia na aktualności zaczęły tracić . Najpierw wybuch lata ,potem powrót zimy ,teraz znowu lato ,czasem nie nadążam.
Ale niezależnie od huśtawki pogodowej wiosna w Innej Bajce  zawitała  na dobre.Pierwszą jej oznaką była przeprowadzka naszego św.Franciszka do "letniej rezydencji" .... w jabłonkowej dziupli :-)))

święty z naszą bernardynką Bubą .Oboje z Lublina

Z Franciszkiem wiąże się też trochę magiczna  historia .Kiedyś, kilka domów wynajmowanych przedtem , przyśniło mi się siedlisko z ze starymi dziuplastymi drzewami. W jednej   z nich stała rzeźba Franciszka właśnie . Towarzyszyło temu bardzo silne przekonanie ,że dom jest nasz . Dlatego później , gdy oglądaliśmy różne domostwa ,  pierwsze co biegłam do ....sadu  :-))) Franciszkowej rzeźby też potem  szukałam. Pięć lat . Okazało się ,że paradoksalnie łatwiej kupić dom ,niż znaleźć świętego . I to takiego ze snu .... Dwa lata temu na ulubionym naszym lubelskim  Jarmarku Jagiellońskim wypatrzyłam go wśród tłumu innych świętych na stoisku rzeźbiarki ludowej Pani Elżbiety Świderek z Kutna .

małe zbliżenie ,ale błękitnych naiwnych oczu i tak nie widać - trzeba je sobie wyobrazić ;-)

W tym roku bardzo chciałabym dokupić Franciszkowi do towarzystwa św.Rocha - ulubionego świętego mojego Dziadka .We dwójkę będzie im raźniej ;-))
Gdy ,oprócz klangoru żurawi niewiele jest oznak nadchodzącej wiosny, Maciek zaczyna zbierać sok brzozowy - to taka bomba witaminowa,która ma  silne działanie oczyszczające i wzmacniające

Kolejnym naszym wiosennym rytuałem jest mniszkobranie .Syrop z mniszka robiliśmy  w zeszłym roku po raz pierwszy i okazał się naszym hitem . Gdy za oknem było  biało ,zimno i zawierucha sok z mniszka ,jak żaden inny  pachniał  pierwszymi listkami i słońcem "malującym" piegi :-))) w tym roku "produkcja" ruszyła na całego .Codziennie w południe zbieramy jeden koszyk .Potem mniszki wędrują na białą kartkę ,żeby wszyscy ich lokatorzy zdążyli opuścić tymczasowe lokum.


      
Potem cytryna , jedno 20 -minutowe  gotowanie .Na drugi dzień cukier i już ponad godzinne odparowywanie .Wszystko po to ,żeby w środku  zimy   poczuć początek  wiosny  


Tak   się cieszę ,gdy spiżarnia już  się zapełnia .Atawizm się we mnie odzywa  :-))))


I tak na koniec jeszcze trochę wybryków natury ;-))







A'propos wybryków -mieliśmy w tym roku bardzo bliskie odwiedziny żmij zygzakowatych. Do tej pory żyły sobie spokojnie na skraju brzozowego lasku ,z dala od domu. Maciek co jakiś czas sprawdzał co towarzystwo porabia. Było spokojnie.

samica z reguły brązowa i większa w swoim naturalnym otoczeniu

stalowy jasny samiec niestety ,na naszym trawniku ,chwilę przed przeprowadzką

A tu w tym roku z powodu zbyt dużych porannych przymrozków pewna samica postanowiła przeprowadzić się do naszego ogrodu .Za nią czterech samczyków z obłędem  i  amorem w oczach :-/  Na szczęście ,odpukać w niemalowane, Maciek wyłapał amatorów miłosnych ogrodowych schadzek   i przeniósł  baaaaaardzo daleko od domu . W miejsce ,gdzie powinno być im dobrze. Mam nadzieję ,że podobnych gości mieć już nie będziemy .Choć jakiś czas temu z okien domu  widzieliśmy wilka .... Ale to już zupełnie inna bajka ;-)

10 komentarzy:

  1. Świętemu w dziupli do twarzy, a tulipanom w śniegu :) Zaskakujące :DDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tu do Innej Bajki zaglądać, żeby trochę odetchnąć :)
    A przepis na sok z mniszka brzmi pysznie ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie żmije wyglądają dość przerażająco. Zasadniczo lubię wszystkie zwierzęta, ale te jadowite jakby mniej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu -w pełni się z Tobą zgadzam .Choć tulipanom surrealistycznie do twarzy w śniegu ;-)
    JB - bardzo nam miło ,że u nas możesz odetchnąć .Zapraszamy do dalszego oddychania :-)))
    Asiu , ja też tak uważałam dopóki nie zobaczyłam ich na żywo .Mają w sobie jakąś harmonię.Szczególnie samczyki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Własny" święty zadomowiony w sadzie to coś pięknego! Pewnie Wam sprzyja.
    Tulipany w śniegu cudne i nie ma na to rady. Piękno na pewno nie rządzi się logiką ...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale żmije i tak wolę na obrazku:-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna ta opowieść o św. Franciszku i o mniszkach.
    A nowe mieszkanie w dziupli - fajny pomysł

    http://blog-osobowosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. My niedługo będziemy się przeprowadzać i trzeba będzie pomyśleć o takim struganym świętym...:)
    A ten syrop z mniszka to na coś pomaga? Jak go później podajesz?

    OdpowiedzUsuń
  9. oj to fajnie z tą przeprowadzką - gratuluję :-))))
    a syrop z mniszka,oprócz walorów smakowych, ma właściwości zdrowotne - generalnie wzmacnia i oczyszcza organizm, poleca się go przy przeziębieniach , dla osób starszych mających problemy z wątrobą :-)
    jak chcesz mogę podać dokładany przepis,choć nie wiem czy to aby nie za późno . teraz jest idealny czas na syrop z pędów sosny - idealny na dziecięcy kaszel i przeziębienia :-))

    OdpowiedzUsuń
  10. aaa. co do struganych świętych polecam jarmarki rękodzieła :-)

    OdpowiedzUsuń