Ziemia w naszej wsi jest gliniasta. Gdy sucho- twarda z niej skorupa, ale gdy popada, staje się miękka i lepka. Jak plastelina. Dlatego coraz częściej myślę,że nasza wieś powstała po deszczu . A wyglądało to mniej więcej tak:
No bo jak inaczej można wytłumaczyć skąd wzięły się dookoła nas wszystkie góry, górki, pagórki, wzniesienia ? Dlaczego u nas nie jest płasko jak na stole ?Jak wytłumaczyć ,że prawie wszystko dookoła otula ? I że miękkość, dla tych co na nią wrażliwi ,dość zaraźliwa jest? Jeśli pada naturalnie, jeśli czasem pada....
Strasznie to milo gdy 'wszystko dookola otula'....
OdpowiedzUsuńA
A ,tak dobrze to,niestety, nie ma przed słowem wszystko jest też - "prawie" i w nim zawarta jest właśnie ta łyżka dziegciu ....
OdpowiedzUsuńAle wiesz, ze to dzieki lyzce dziegciu docenia sie slodycz, no nie? :)
UsuńObrazek jak zwykle przepiekny, bardzo te anielskie istoty zdolne!
no niestety wiem ;-) dziękuję przepięknie!
UsuńChyba masz rację z tym tworzeniem pofalowanego świata. Nie tylko w Twojej wsi. Gdy pierwszy raz byłam w Bieszczadach, zaraziłam się miękkością , a oczy miałam w mokrym miejscu. Czułam się, jakbym cały czas była na haju. Teraz tam mam chatę. A budownicze anioły tańczą na czubku berda. :))
OdpowiedzUsuńBozena, też myślę,że to nie tylko w mojej wsi tak było ,ale ją czuję głębiej i dlatego ośmielam się ją malować. Życzę dalszego spełniania swoich marzeń :-)
UsuńTeż kiedyś gdzieś musiałam się zarazić wrażliwością na miękkość... Pozdrawiam Was otulająco wiec:))) Julita
OdpowiedzUsuńPs. Czy gościliście w tym roku Jarmark Wdzydzki? Nas niestety tam nie było...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNoooo też mi się wydaje,że do tych zarażonych należysz :-)
OdpowiedzUsuńWe Wdzydzach nie byliśmy jakoś nie chce nam się stąd za daleko ruszać - tyle tu jeszcze do odkrycia :-) pozdrawiam Was słonecznie j
Te urocze anioły "pranie rozwieszają"...ziemię czystą ,piękną i pachnącą....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
I.
nooooo faktycznie .Dziękuję i pozdrawiam :-)))
UsuńDobry duch ją lepił. Cierpliwy, wdzięczny i łagodny. Jakoś się specjalnie nie zrażał strumieniami, które przybierały na sile podczas deszczu, ani mętniejącą wodą. Wiedział, że wyłoni się zeń krajobraz spokojny i czysty, a świeże soki trawy ugaszą pragnienie...
OdpowiedzUsuńJak pieknie potrafisz opowiadac.
OdpowiedzUsuńZe nie wspomne o ilustracji..