.... skrzaty namalowałam.
Siedzą,a właściwie wiszą ( dziwnie to brzmi :-/) teraz pewnie w słupskich witrynach pustych sklepów i jednego zakładu szewskiego i przyglądają się słupskim ulicom. Nie wiem czy im się podobają ? Hmmmm... serce mi podpowiada,że one jednak naturalne klimaty preferują.W mieście im za ciasno.I za kanciasto.Skrzaty lubią obłości ,pająki i myszy. Lubią jak im świerszcze przygrywają kołysanki do snu i jak żaby wtrącają do tych kołysanek zgrabne refreny.Tak sypia się najlepiej.A pianie koguta o czwartej nad ranem jest tysiąc razy lepszym budzikiem niż odgłos samochodów. Pozaa tym koguty nie produkują smrodu.
Aaaa... i odgłosy skrzypiacych drewnianych ścian skrzaty lubią też. I wszystkie te dziury,peknięcia i nierówności.
Nam w tym roku do Swołowa zupełnie nie po drodze ,ale może ktoś z Was będzie w pobliżu ? Proszę o informacje ,czy skrzatom tam dobrze ?
Jak fajnie sobie siedzą :) Może niepotrzebnie się martwisz, zaklimatyzowały się pewnie i jest im dobrze :)
OdpowiedzUsuńJolu nie tylko malować powinnaś... Pisać , pisać bajki. Uwielbiam Cię czytać.Pozdrawiam Julita.
OdpowiedzUsuńPomyślałam j.w.
OdpowiedzUsuńMożna też domniemać, że skoro skrzaty są tak troskliwie przenoszone małymi rączkami i chowane w kieszeni fartuszka czy sukienki, to na pewno nic im nie grozi, nawet w cywilizowanym świecie. Już one wiedzą jak dotrzeć do tych małych i dużych. Pozdrawiamy serdecznie:)