piątek, 28 października 2011

"Paluszki,czyli o dziesięciu takich co nigdy się nie nudzą"

Siódma rano .Mamy dzisiaj  szczęście ,bo nasz Straszy Rycerz na 9.00 do szkoły idzie.Przewracam się więc na drugi bok z błogim uśmiechem -jeszcze godzinka snu. A tu nagle telefon.
-Witam. tu kurier .Przesyłkę mam dla pani. Przepraszam ,że tak po ciemku dzwonię ,ale jestem właśnie w okolicy.Są państwo w domu?
Dwadzieścia minut później każdy z nas trzymał w ręku egzemplarz pierwszej zilustrowanej przez mnie książki - "Paluszków" Renaty Piątkowskiej :-)))))))))))))))))))))) Uczucie prawie mikołajkowe ;-))


* * *

Wszystko zaczęło się w maju . E-mail z Wydawnictwa BIS .Tekst  przeczytaliśmy  wspólnie .I wspólnie zabraliśmy się do pracy. Chłopaki i Maciek na bieżąco podpowiadali i wspierali ,tak więc to nasze wspólne dzieło. Tym bardziej,że tematyka dobrze nam znana - dzień z życia przedszkolaka Marcinka ,czyli co robią takie 3,4-letnie paluszki . I jakby na to nie patrzeć wygląda na to ,że żyją swoim życiem ;-)).

A oto Marcinek w otoczeniu marcinków z Innej Bajki ;-) 



 i trochę ilustracji





 Na końcu książki jest miejsce na odciśnięcie swoich paluszków - nasz Młodszy Przyszły Dyrektor Cyrku zrobił to jeszcze w piżamie ;-))


 Wszystkie  osoby  ,które brały udział w powstaniu tej książki włożyły w nią  kawałek serca. Mam nadzieję ,że będzie to "widać ,słychać i czuć"  ;-)

Premiera "Paluszków" 31 października :-))))))))))))


piątek, 21 października 2011

czasami warto spojrzeć w niebo....

... pomyślała Izabela patrząc prosto w chmury . Jej koleżanki jakoś nie podzielały tej opinii
- Gapieniem w niebo brzucha nie zapełnisz- gdakała z mądrą miną jedna.
- Podobno od tego robią się krosty na dziobie - dodawała pewnym głosem druga.
- I  jeszcze matowieją pióra - wtrąciła trzecia,która nie zadzierała głowy bez powodu .No chyba tylko wówczas ,gdy udawało jej się zainteresowaniem  koguta wzbudzić zazdrość pozostałych . Ale wówczas i tak nie patrzyła w niebo ,tylko na miny koleżanek .
- A ja i tak będę patrzeć tam gdzie chcę i kiedy chcę - pomyślała Izabela i oddała się patrzeniu w niebo.
Ku oburzeniu koleżanek oczywiście.Mijała chwila za chwilą ,mijał obłok, za obłokiem .Nagle  i niespodziewanie niebo zrobiło się kolorowe .
- Dziewczyny ,szybko ,spójrzcie do góry !!!!! dzieje się coś niezwykłego!!!! - zawołała .
- Zaraz ,zaraz tylko napełnię brzuch - wykokała jedna.
- Za chwilę tylko wyczyszczę piórka - wykokała druga.
- Moment przecież niebo nie ucieknie - wykokała trzecia.

 
ja patrzę w niebo często ,a Wy ;-))  ?

sobota, 8 października 2011

tropem jesieni

W zasadzie miało być o rykowisku, ale się skończyło.Jak to? Dopiero co nastały zimne noce, wychylają opiaszczone gąski,






no tak ta powiedzmy sobie anomalia trwa od roku. Jelenie podjęły decyzję, że przenoszą swoje gody na sierpień i wrzesień, czyli o miesiąc wcześniej. Mimo, iż jest wtedy gorąco i dopiero co pojawiają się przepyszne jabłka, energetyczne żołędzie dające siłę do walk godowych. Było więc krótko, po cichu, w tym roku las nie grzmiał odgłosami zwieranych poroży i donośnych ryków.
W zeszłym roku podejrzewałem, w tym wiem na pewno- to zapowiedź rychłej, długiej i śnieżnej zimy. Rok temu przyszła o miesiąc wcześniej, a skończyła się normalnie. One wiedziały o tym , tylko skąd? Czas jesiennej obfitości jelenie wykorzystują na przygotowanie się do zimy, a nie na jakieś tam amory.
Ja wyjątkowo narąbałem dużo drewna na opał, bo zaraz po samochodzie terenowym, to suche drewno gwarantuje spokojną zimę.
Można więc cieszyć się urokami jesieni



Brzozy zrzucające liście od dołu to też zwiastun porządnej zimy .

Co rano budzi nas jazgot sójek zrywających żołędzie .Robią zapasy ,a tak naprawdę sadzą las .


 Świeże igliwie i liście to ochrona na zimę .







Grzybów w tym roku jak na lekarstwo .Ich braki próbuje nadrabiać sromotnik bezwstydny - niejadalny ,ale podobno leczniczy .


Jesiennego lasu strzegą duszki zaklęte w starych drzewach.