Moje bardziej już świadome zainteresowanie kurami rozbudził Maciek ,a właściwie referat ,który musiał napisać na pierwszym roku studiów,bodajże z zoologii .Tytuł brzmiał baaardzo interesująco "Życie seksualne kur" .I co się okazało ,że kurzy świat rządzi się swoimi ściśle określonymi regułami .Że kury mają swoją hierarchię dziobania, że w stadzie może być praktycznie jeden kogut ,reszta "udaje" kury i mnóstwo innych bardzo ciekawych rzeczy ...
Gdy 14 lat temu zamieszkaliśmy na wsi ,najpierw nie było możliwości technicznych ,aby mieć swoje kurze stadko ,a potem o kurach jakoś zapomniałam. Aż pewnego razu podczas jarmarku w Węgorzewie Znajoma Malarka mieszkająca na wsi i malująca m.in. kury zdziwiła się "Nie masz kur? niemożliwe. To najlepszy antydepresant i największa radocha w mieszkaniu na wsi" Później "swoje" dołożyły jeszcze inne Znajome Wielbicielki Drobiu i tak w zeszłym roku w Innej Bajce pojawiła się najpierw perliczka Apelonia z rodziną ( jak nazwali ją chłopaki)
Radość nasza trwała dość krótko - nie wchodząc w szczegóły, małe perliczki straciły życie w paszczy drapieżnika. I Apelonia została sama. Smutno było patrzeć jak snuje się w pojedynkę .Wiadomo stado to stado .Gdy jakiś czas póżniej znaleźliśmy w lokalnej gazecie ogłoszenie "sprzedam małe perliczki" nie zastanawialiśmy się długo .Zadzwoniliśmy i umówiliśmy się na odbiór kilku perliczątek w kwoką pod .... komisariatem policji . Pan Policjant sprzedający nam drób okazał się ogromnym pasjonatem -rozmowa na temat kurek wszelkiej maści oka okazała się być wodą na młyn ;-) Jak fajnie ,że nawet w mundurze można znaleźć człowieka zakręconego na punkcie ptaków domowych.
Gdy przyjechaliśmy do domu wypuściliśmy całe towarzystwo i obserwowaliśmy co się będzie działo.Najpierw z pewną miną wyszła kura ,a za nią małe. Kurę od razu chłopaki ochrzcili Rebeką - baaaardzo do niej to imię pasowało.
Rebeka z miejsca wprowadziła swoje rządy . Przyglądając się naszemu stadku od razu na myśl przyszedł mi skecz z podstawówki "Baba ze wsi ( w tę rolę wcieliła się oczywiście Rebeka ) i Baba z miasta ( tu elegancka i dystyngowana Apelonia pasowała jak ulał ;-). Po czasie jednak Rebeka nabrała troszeczkę perliczej gracji ,a Apelonia przejęła trochę kurzego podejścia do życia.
I co się jeszcze okazało? Nasze koty zmieniły się PKP - czyli Pomorskie Koty Pasterskie
Niestety ,nawet w bajkach nie zawsze jest pięknie i kolorowo. Małe perliczki nie wytrzymały bardzo deszczowego lata, kilka ataków kani też przyczyniło się do smutnego faktu,że z całego stada została nam Rebeka. Przez tę samotność bardzo się z nami zżyła. Rano już od progu witała nas powitalnym "ko,ko,ko" . Gdy siadałam z kubkiem gorącej kawy na ławeczce ,zaraz przybiegała ,żeby ze mną posiedzieć . Gdy za długo nie wychodziłam pukała zniecierpliwiona do okna pracowni .
Z wiosną Rebeka wypiękniała .Zrobiła się błyszcząca . Zaczęła znosić jajka .Najchętniej u Maćka w pracowni . No i rządziła całym podwórkiem .Koty uciekały przed nią z daleka ,nasz bokser Bazyl ,który nigdy nie wchodzi z nikim w konflikty, oddał jej podwórko .Nawet bernardynka Buba, dotychczasowy kurzy wróg, pozwalała się Rebece zbliżać do miski ( dodam pustej ) . Niestety, to Rebekę zgubiło. Poczucie siły i władzy przypłaciła życiem. Bardzo nam było smutno. Postanowiliśmy już nie mieć więcej kur. Bo radości dużo ,ale i łez niemało.Na pożegnanie smutków postanowiłam namalować Apelonię .Niech strzeże naszego domu i zostanie z nami ...
Minęło trochę czasu ,najpierw chłopaki zaczęli coś tam przebąkiwać o kurkach . Wkrótce do nich dołączył Maciek .Uległam i ja . I pewnego słonecznego poranka w Innej Bajce pojawiły się .... modelki.
oto Włoszka o wdzięcznym imieniu Izabella najbardziej lubiana przez chłopaków
ulubienica Maćka - wiecznie skrzywiona i oburzona Wrona
I moja faworytka Jarzębatka vel Marusia
Ukróciliśmy jednak ten pociąg do rozrywki naciągając na górę woliery siatkę ,bo nasze kury latające się zrobiły .I rozgadane ,że ko.koo ;-)) Jak tylko pojawię się na podwórku zaraz do mnie lecą i nie muszę zaganiać ich do woliery. Po prostu wołam "Mooooodelki,dziewczyny,kurki chodźcie" i grzecznie idą za mną gęsiego tzn.kurzego ;-)
I znowu mogę pić na ganku poranną herbatę w żeńskim towarzystwie . A i inspiracji nowych pojawiło się co nie miara. Ale o tym innym razem ;-)
Kury urocze:-))))) jak byłam mała to babcia z dziadkiem też mieli kury. Lubiłam z dziadkiem chodzić do kurnika po jajka, a później była smaczna jajecznica na masełku, w sezonie grzybowym z kurkami (grzybkami):-))) co do Rebeki to jest niczym bohaterka książki tylko tam była gęś o cudnym imieniu Celestyna :-))))))
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami Basia
No,ale później Celestyna miała swojego Orestesa ,a Rebeka wiodła żywot singla:-) A wiesz ,Basiu,że "Mój dziadek był drzewem czereśniowym" to jedna z moich ukochańszych książek:-)))) ?
OdpowiedzUsuńi ja pozdrawiam złocieniowo
świetna historia, aż żałuję,że nie mogę być hodowcą
OdpowiedzUsuńJa też ją uwielbiam :-)))))))zawsze do niej wracam kiedy jest mi źle i kiedy dopada mnie jakaś chandra. Poprawa nastroju gwarantowana :-))) Lubię bardzo także książki Astrid Lindgren, a czasami mam wrażenie, że mój syn to jest kopia Emila :-))), a moja córcia zaczyna być takim uparciuchem jak Lotta. Teraz wieczorne bajki spędzamy w towarzystwie Renaty Piątkowskiej i opowiadań dla przedszkolaków. Taka można powiedzieć rodzima wersja Mikołajka:-)))))
OdpowiedzUsuńBasia
Oooo to post specjalnie dla mnie? :)
OdpowiedzUsuńKurze charaktery, zachowania, obyczaje, kurzy temperament, kurza osobowość, nadęte kogucie ego i sławetna "kurza twarz" (każda zupełnie inna!) - to mój codzienny "program telewizyjny"! Mam ptaki chowane półdziko, aczkolwiek z obowiązkiem powrotu na noc do kurnika. Jak na razie (tfu tfu) w zębach drapieżnika zginęła tylko liliputka Rudzia.
Dzięki za ten wpis! Super, że uratowaliście kilka klatkowych biedaków!
Pozdrawiam serdecznie!
dzięki OLQA :-))))Oj, masz czego żałować ....ale w życiu zdarzają się różne niespodzianki ,więc może kiedyś....;-)
OdpowiedzUsuńBasiu - podpisuję się pod Twoim komentarzem obiema "ręcyma " - jedyne co się nie zgadza to córka ;-)))))
Magda ,ale się cieszę ,że i w Tobie drzemie "kurza dusza" ;-))) Nasze kury też chowają się półdziko . Rebeka w ogóle sama sobie znajdowała miejsca do spania - wolierą gardziła.
Rano budziła nas kokaniem i była silnym argumentem ,aby nakłonić chłopaków do pójścia spać - bo jak Rebeka już śpi to znaczy,że faktycznie już późno ;-)))
A Jarzębatka też kocha półdziki stan ,tylko ,że ona jeszcze nieletnia ,więc trochę stosujemy rygor ;-))
Historie zwierzęce jak z opowiadań Grabowskiego.
OdpowiedzUsuńBardzo je zawsze lubiłam.Fajnie, że patrzysz na otaczający świat w ten sposób. Powinnaś historyjki zapisać i starać się wydać. Dzieci chętnie posłuchają opowieści o kurzych osobowościach i przygodach, byle koniec nie był tak tragiczny, jak Rebeki i Apolonii. Pozdrawiam . Bozena :)
:-)))Bożena ,dzięki ,ale w pisanie wychodzi mi dość kanciasto. To tylko pochodna malowania :-)
OdpowiedzUsuńa opowiadania Grabowskiego działały na moją dziecięcą wówczas wyobraźnię ,oj, działały :-))
A ten "kurzy" wpis to i dla mnie chyba też. Z moich 5 zielononóżek i 2 "saseksów" został jeden kogut i 4 kurki. Nie skończyły w paszczy drapieżcy, zachorowały i nie dało się im pomóc. Reszta stadka żyje w dzikości, pasą się na pastwisku, owce za nimi czasami ganiają, a czasami przed nimi uciekają. Psy (póki co) są dla nich niegroźne. Mam nadzieję, że tak zostanie. Gorzej z kotami, bo Janek początkowo urządzał na kurki polowania. Bez sukcesów na szczęście. I dalej próbuje czasami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie mieszkańców Innej Bajki. Dawno mnie nie było z powodów technicznych.
Owca Rogata
no pewnie ,że dla Ciebie, Owieczko Kochana :-)))) Stadko owczo -kurze musi być baaardzo fantazyjne :-)))Kury podrosną to i Janek się opanuje ;-)
OdpowiedzUsuńŻyczę sobie I Tobie oczywiście ,żeby te problemy techniczne odeszły w końcu w siną dal ....