czwartek, 24 marca 2011

żółtodziób




Od kilku dni Pani Kura słyszała jakieś głosy .Najpierw wydawało jej się ,że dochodzą z Łabędziej Osady przy stawie.
"Niemożliwe- zagdakała sama do siebie- Oni są zawsze tacy cisi,  tacy spokojni.Ko,ko,kompletnie , porządni sąsiedzi - żadnych śpiewów do późna w nocy i żadnych dyskusji do samego rana. Coś mi się zdaje ,że mi się po prostu wydaje" .
Ale głosy słychać było nadal .Ba, miała wrażenie ,że słyszy je  częściej.
"Jeśli słyszę głosy ,których nie ma to znaczy ,że jestem wyjątkowa - przekonała sama siebie - Zresztą zawsze tak mi się wydawało,coś w sobie mam. "
Poczucie wyjątkowości skończyło się wraz z wizytą Pana Ropucha .Wpadł z wybałuszonymi oczami i zarechotał od progu
"Słyszałaś sąsiadko, podobno u łąbędzi jakaś katastrofa nastąpiła  . Ktoś  zaczął zadawać pytania , dziwić się światu . Niby taki sam jak reszta ,a inny .W tajemnicy ci powiem ,że dziób ma żółty jakiś " 
" To od tej ciekawości  na pewno"- z pewną miną stwierdziła Pani Kura.
Oliwy do ognia dodał sam Pan Łabędź ,który wyraźnie zirytowany zawitał na kurze podwórko.
"Mamy nowego - wysapał od progu- wesoły ,rozgadany ,rozśpiewany i pełen entuzjazmu. A na dodatek chce tu zostać.Jednym słowem katastrofa ."
" Katastrofa - powtórzyli  smutno -Że mu się chce."
"A może by go zmienić ? - olśniło Pana Ropucha - No wiecie ,podobno kto z kim przestaje takim się staje"
"Z takim entuzjazmem i radością pewnie prędzej on zmieni nas ,niż my jego"- stwierdził Pan Łabędź .
"Nie martw się - poklepał go po ramieniu Pan Ropuch -Tak jak szybko przyleciał tak szybko odleci do tej swojej Skanawii ,czy jak jej tam było."

 Tymczasem Pan Żółtodziób właśnie znalazł opuszczoną leśną groblę .
"Idealne miejsce do życia  na  długo i szczęśliwie - pomyślał - Nieważne czy z krzykliwą czy niemą Żoną."


Jola




*  *  *



W środku zimy ,bladym świtem mroźne powietrze przecinał łabędzi krzyk,a niebo -ich biały klucz.W aurze zimowej ciszy był to niezwykły przejaw życia.
Wiosną został tylko on




Z oddali trzy łabędzie zdradzał znany  już z zimowych ranków odgłos.


 
Z bliska wysmukły,ruchliwy i zjawiskowy "przybysz" usilnie szukał towarzystwa wyraźnie nim znudzonej  pary niemych "osadników".






Odstraszony odleciał, lekko podnosząc się do lotu ...

Maciek

3 komentarze:

  1. Kibicuję Żółtodziobowi z całej mocy! Oby znalazł małżonkę:-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. O, jaka piękna historia. Tez kibicuje Żółtodziobowi

    Owca Rogata

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję ,że będziemy mogli dopisać "ciągi dalsze" :-)Z moją historią to pewnie pół biedy.Maciek musi się natomiast nachodzić i naszukać ,żeby dopisać i "dofotografować" kolejne odcinki...

    OdpowiedzUsuń