jarmarkiem praca wre. Przynajmniej bardzo tego byśmy chcieli. Ale jak tu siedzieć i malować ,szlifować ,wyrzynać i wiercić gdy dookoła atmosfera wakacyjna :-? PAchną kwiaty, śpiewają ptaki,
psy i koty przekładają się tylko z boku na bok ,bądź ze słońca w cień.
Chłopaki mają tysiąc pomysłów naraz i najchętniej chcieliby ,abyśmy w nich uczestniczyli. Taaaa..... Ale na szczęście można wcześniej wstawać i zupełnie rano na bosaka , w piżamie porozmawiać z kwiatami , podsłuchać ptaki .Są przerwy w malowaniu ,szlifowaniu, wyrzynaniu i wierceniu, podczas których z kubkiem kawy na bosaka ( już w ubraniu ;-) ) można poprzyglądać się chłopakom ,kotom ,psom i .... kurom. TAk, tak znów mamy kury . Tym razem zaszaleliśmy - jest 6 "nierasowych" , 4 kurki zielononóżki i zielononogi kogut - Władysław Jagiełło ( dlaczego Władysław i dlaczego koniecznie JAgiełło o tym w następnym ,mam nadzieję, poście :-) )
Pracujemy intensywnie ,bo w 14 i 15 lipca jedziemy do Wdzydz. Jak co roku. Na
JArmark Wdzydzki .Mamy tylko nadzieję ,że po zeszłorocznej próbie zamienienia skansenu w targowisko , w tym roku wszystko będzie"po bożemu". Czyli w " przeważającej przewadze" będzie rękodzieło artystyczne i ludowe. Samochody będą stały na parkingu ,a nie zasłaniały chałupy.Większość odwiedzającyh przyjedzie na imprezę w skansenie,a nie najeść ,się popchać i narzekać na ceny i zastanawiać się po co ,na co komu rękodzieło ,kiedy kawałek dalej "to samo za 5 zł jest" ..... Obiecano nam ,że to się nie powtórzy ,ot, wypadek przy pracy ,który zdarza się przecież i najlepszym .Trzymamy za słowo :-)