czwartek, 29 listopada 2012

wierzyć ,czy nie wierzyć - czyli przedmikołajkowe dylematy i prezent z tym związany

No właśnie - wierzyć w Mikołaja czy nie wierzyć ?- to pytanie nurtuje chłopaków odkąd  tylko zaczęli mieć kontakty z rówieśnikami. Do niedawna wszystko było jasne - Mikołaj istnieje!Jest jeden ,jedyny na świecie. Ewentualnie ( jak nie wyrabia ) prosi o pomoc innych . Po świecie krążą oczywiście całe zgraje hochsztaplerów i naciągaczy, którym wydaje się ,że jak przebiorą się za przerośniętego krasanala to już stają się Mikołajem i mogą nam wciskać różne "bardzo niezbędne do życia rzeczy".Ale  mało kto przy zdrowych zmysłach da się na to naciągać.
 Kontakty z równieśnikami , oprócz swoich niezaprzeczalnych plusów ,mają też oczywiście minusy. Jednym z nich jest zachwianie wiary w św.Mikołaja. No właśnie - a jak to wszystko jedno wielkie oszustwo i ściema ? Jeśli to prawda ,że rodzice podrzucają prezenty i wciskają nam kity ? Hmmmm...... Świat przestaje wyglądać już tak samo jak jeszcze kilka dni temu. Ba, świat w ogóle przestaje mieć sens!
A gdyby tak to wszystko odwrócić? I mimo wszystko uwierzyć .Tak na przekór. Tak , nie patrząc na wszystkie niepodważalne fakty i dowody. Gdyby uwierzyć w Mikołaja wbrew zdrowej logice?

Ja wierzę . Chłopaki chyba też .Oczywiście nie ślepo - dopuszczamy istnienie pomocników ;-) I mam na to dowód - na prośbę małego ( jak mówią nasze chłopaki ) Mikołaja, a może bardziej w Jego imieniu ,  mam prezent .




Trochę czarodziejski i na zimowe wieczory. Wystarczy wpisać komentarz do 3 grudnia  i uwierzyć .
Proste ;-? 

poniedziałek, 26 listopada 2012

"Uśmiechnięta Planeta i...

 ... i inne czarodziejskie opowieści" Joanny Papuzińskiej  zajmowały mi głowę całe lato. W skład wchodzi 6 opowiadań wydawanych już wcześniej osobno. Teraz Wydawnictwo Literatura postanowiło połączyć je w całość. A ja miałam przyjemność wykonać do nich ilustracje. Praca nad nimi była w pewnym sensie jak  powrót  do dzieciństwa kiedy to wierzyłam ,że taka  Mama Czarodziejka istnieje naprawdę.
Czytając teksty Pani Profesor mam nieodparte wrażenie ,że ocaliła w sobie sporą część dziecka. Bo jak inaczej wytłumaczyć Jej umiejętność patrzenia na zwykłe rzeczy i sytuacje czarodziejskim i pełnym fantazji wzrokiem ? Tak potrafią tylko dzieci.Te małe i te całkiem duże :-)



 


wtorek, 6 listopada 2012

lubię wyobrażać ....

... szczególnie gdy za oknem szaro, buro i ponuro. Gdy hula wiatr i zacina deszcz. Gdy drogi wokół innej Bajki  przypominają bajora. Gdy goście przestają do nas zaglądać ,pytając z lekkim strachem w oczach "teraz jest paskudnie ,ale czy  zimą da się stąd wyjechać ? "naprawdę te drogi są nieodśnieżane?", "a co z dojazdami do szkoły?" .
Na pewno każdy mieszkający na uboczu na tego typu pytania odpowiadał już setki razy ...
Listopad dopada nas niezależnie gdzie mieszkamy-  w mieście może mniej się panoszy niż w leśnej głuszy ,ale ....No właśnie ," ale". Jest . I będzie jeszcze przez kilka dobrych dni .Szarych burych ,ponurych...  Dlatego w tym czasie najbardziej lubię sobie wyobrażać  .Bo w listopadzie wyobraźnia pracuje na największych obrotach. I czasem można spojrzeć na świat zupełnie z innej perspektywy ;-)