sobota, 4 lutego 2012

jest taka historia ...

.... która zawładnęła mną na kilka miesięcy. Moimi myślami ,snami, pracą... To zawładnięcie udzieliło się też  i Maćkowi i naszym chłopakom.ALe od początku..

* * *

Wszystko zaczęło się wok. 1980 roku. Poprosiłam Mamę o kupno książki Janusza Korczaka "Król Maciuś I" i wsiąkłam. To znaczy bardzo chciałam wsiąknąć od razu ,ale coś tam chyba  zbroiłam i ramach kary Maciuś powędrował na jakiś czas w tajemne miejsce. Szybko je odkryłam i gdy nikogo nie było w domu chowałam się w kuchni ,wyciągałam Maciusia ,który odbywał karę w pawlaczu pomiędzy wazą a pudełkiem z lekarstwami, i czytałam ,czytałam ... do czasu charakterystycznych kroków na schodach. Dość ,ze nim " Maciusiowa banicja" się skończyła ,przeczytałam całą książkę .Co wcale nie przeszkodziło mi zacząć czytać od nowa .Tym razem legalnie .Pamiętam ,ze po lekturze postanowiłam nigdy nie zostać królem i bardziej słuchać dorosłych. Taaa....
 * * *

Król Maciuś pozostał jedną moich ulubionych książek z dzieciństwa. Pozostał szacunek do Korczaka i gdy z Wydawnictwa Literatura dostałam propozycję zilustrowania tekstu Beaty Ostrowickiej o Korczaku właśnie , MAciek musiał mnie uszczypnąć ,bo wierzyć się nie chciało... A potem zaczęłam czytać ,oglądać ,przeglądać, szukać ,pytać ,myśleć... Korczak zawładnął tematem naszych rozmów codziennych i świątecznych .... I im więcej było informacji ,tym bardziej zaczęłam się bać - czy można  "odfasadowić" Korczaka ,pokazać stworzony przez niego świat jako coś niesamowicie rozwojowego i wbrew pozorom kolorowego. Postać Korczaka została nam "wkodowana"  jako symbol poświęcenia i ofiary .Niesamowicie smutny i tragiczny. A przecież system wychowaczy jaki stworzył ,teorie jakie głosił były ,że tak napiszę może trochę kolokwialnie właśnie  kolorowe,odważne  i pełne życia .On po prostu realizował swoje marzenia . I był im wierny.Do końca.Narastały we mnie coraz większe wątpliwości,czy jestem w stanie udźwignąć ten cieżar i wyjść poza jego ramy...

Ale potem przyszedł tekst Beaty Ostrowickiej ( przy okazji polecam Jej stronę ).PIękny ,delikatny, ciepły i ... żywy ,nie tylko ze względu na fakt ,ze  toczy  się współcześnie. "Taką jedną historię" opowiada choremu Jaśkowi jego Prababcia Frania ,która była wychowanką Janusza Korczaka i Stefy Wilczyńskiej.Jasiek ma bogatą wyobraźnię, która pozwala mu się przenieść w lata międzywojenne na Krochmalną 92 .Więcej zdradzać nie będę . Powiem tylko ,ze tekst mnie oczarował . Nie tylko zresztą mnie.Chłopaków i MAćka też .Mam wrażenie ,ze  Beata  nie zatraciła w sobie dziecka ,dlatego tak prosto i wzruszająco potrafi opowiadać ....
Zaczęłam pracę nad ilustracjami .Szkice wychodziły dobrze i  wydawało mi się ,ze mam mniej więcej historię poukładaną.  Nic bardziej mylnego. Gdy usiadłam do ilustracji ,szło jak po grudzie. Jakieś takie "bez życia" były... Zmieniałam koncepcję i zaczynałam od nowa. Po pewnym czasie koło zostało wprowadzone w ruch ...Wsiąkłam zupełnie ,do tego stopnia ,że MAciek przejął większość moich obowiązków. Zaskoczyłam się gdy musiał mi opowiedzieć rozmowę Chłopaków ,która toczyła się nad moich uchem ( pogrążona w pracy nic nie słyszałam ) . Młodszy mówi do mnie "Mamo pójdziesz z nami na podwórko" ,a Starszy odpowiada "Przestań ,nie widzisz ,że mama po uszy w Korczaku siedzi? " taaa.... siedziałam po uszy. Nie było mnie widać ....
Ilustracje "wojenne" kosztowały mnie najwięcej wysiłku. Po ich skończeniu,niespotykane to w moim przypadku zupełnie ,ale musiałam się położyć w ciągu dnia!!! Z radością przedstawiam efekt wspólnej pracy. Przede wszystkim Beaty Ostrowickiej I Jej Chłopaków , całej Literatury i naszej .
I dziękuję . Po same uszy ...





 

Choć premiera 16 lutego ,książkę można już nabyć na Poznańskich Targach Książki dla Dzieci i Młodzieży.
aaa.... i polecam tym ,którzy nie czytali "Korczak.Próba Biografii" Joanny Ronikier- Olczak i rewelacyjną stronę o Korczaku  założoną przez Pana Romana Wróblewskiego